Temat: Chłopak - nie jestem pewna, boję się przyszłości. Pomóżcie. Cześć!Dziewczyny, potrzebuję czyjejś obiektywnej opinii, jak to wszystko, o czym zaraz napiszę, widać z boku. Sama nie umiem tego zobaczyć i potwornie się miotam. Postaram się zacząć od nowa i w miarę krótko, żeby nie zanudzić. Ja mam 20 lat, mój chłopak 26. Jesteśmy razem trochę ponad 2 lata. Na początku super, jak to zazwyczaj bywa. Potem coraz gorzej - ja stałam się nerwowa, on też. Z mojej strony pretensje o przeszłość, zazdrość, nieufność (chociaż nie dał mi powodu!), zrywałam parę razy, zawsze wracałam, bo mi zależy. On, nie wiem, czy zmienił się, czy stracił cierpliwość - ciągle mnie poucza, bo jest starszy,a ja nie znam życia, nie rozumiem niczego i w ogóle muszę się zmienić, bo zachowuję się dziecinnie. Denerwuje mnie to bardzo. Dodatkowo inne priorytety: - ja studiuję, on nigdy. Teraz jeszcze jest ok, ale na początku było "po co Ci te studia? No po co?"2. Małżeństwo - on chce już, nie rozumie tego, że chcę sobie spokojnie skończyć studia, że nie jestem jeszcze na taki krok gotowa, ciągle ten sam argument na moje "nie" - nie kochasz mnie naprawdę, tak jak ja Ciebie, więc nie chcesz wziąć ślubu. On nie rozumie, co to znaczy nie być gotowym, tyle jego koleżanek wzięło na studiach ślub, więc co? No da się, ale ja nie kocham i nie chcę. (oczywiście to są jego słowa, nie moje). Dodam, że niezbyt mi się uśmiecha pomysł ślubu z nim, bałabym się przyszłości... On nie ma dobrej pracy, ma długi, które spłaca, żyje całkiem inaczej, niż ja... Np., ja umiem oszczędzać, jeśli chcę sobie coś kupić, a on wcale. Przykład konkretny - nie rozumiem, jak można, mając dług i zalegając z nim, wydać sobie 100 zł na grę na PS3, nie martwiąc się, że za tydzień zabraknie na spłatę rat. 3. Dzieci - nie wiem, czy chcę mieć dzieci, za to on koniecznie. Powiedział mi kiedyś, że to mój problem, że ja nie chcę, bo on chce i koniec :cojest: chyba zapomniał, że do tego potrzebuje również kobiety. Kiedy mówię, że nie wiem, czy się to zmieni (rozumiem, że jestem młoda, mogę zechcieć, ale na razie bardzo nie chcę, jest, że tak powiem, 50% szans, że mi się odmieni i 50%, że nie), on na to, że taka jest rola kobiety w życiu i nie rozumie, czemu jestem inna niż reszta świata, wszystkie jego koleżanki chcą mieć dzieci! Grrrr. 4. Seks. Tak, zdarza się, że nie chcę. Nie, nie bez powodu, ani nie z powodu, że nie mam ochoty. Pomimo przedślubnego seksu jestem osobą wierzącą, lubię czasem iść do spowiedzi i "nie grzeszyć" później przez jakiś czas, to takie moje osobiste postanowienie. Dziewczyny, czy to jest egoistyczne? On mnie za egoistkę uważa i ma z tym wielki problem, bo nie potrafi wytrzymać nawet tygodnia, w sensie - dosłownie mnie tym zadręcza (nie, nie zmusza mnie, chodzi mi o zadręczanie hmm, psychiczne). Najpierw słyszę, że ma na mnie ochotę bla bla, a jak się wkurzy, bo trwa to dłużej, a ja się nie łamię, mówi, że widocznie nie jest dla mnie atrakcyjny i to dlatego, a to moje wytłumaczenie, dlaczego tak jest, to tylko kłamstwo na potrzeby sytuacji. To też mnie denerwuje. Wiem, nie jestem facetem i może on potrzebują tego bardziej, ale... to nie trwa wiecznie, a on moich decyzji nie szanuje. Koniec o tym, jest jeszcze parę spraw, ale to wystarczy. To jest w sumie mój pierwszy poważny chłopak, pierwszy, z którym jestem tak długo, pierwszy jeśli chodzi o seks i tak dalej. I... ciągle myślę o tym, jak to jest z kimś innym. Jak to jest w łóżku z kimś innym? Jak to jest w życiu, czy ktoś inny też mówiłby mi, że jestem dziecinna, czy pouczałby mnie, a może byłoby super, może traktowałby mnie całkiem poważnie, jak osobę równą sobie intelektualnie? Boję się przyszłości, boję się, że nie poznam tego, że zmarnuję czas i życie (chociażby kawałek, ale zawsze) na kogoś, kogo kocham LUB do kogo się przywiązałam, do kogo się przyzwyczaiłam, a kto ma dosyć dużo wad (każdy ma,wiem), a może ktoś byłby lepszy? Wydaje mi się, że nie chcę dzieci, ślubu, bo to nie jest ten właściwy facet. Nie wiem, czy dobrze myślę? Z drugiej strony boję się, że rzucając go, nie poznam nikogo lepszego, że mam dobrze, a wymagam nie wiadomo czego (teraz nie ma zbyt wielu super facetów, znam ich dużo, a nikt mi nie odpowiada, jeśli chodzi o kandydata na partnera). On ma przecież również zalety - dba o mnie, dzwoni, pisze, jest zabawny, towarzyski, uśmiechnięty, podoba mi się wizualnie i tak dalej. Co, jeśli go zostawię i będę tego bardzo żałować?Dziewczyny, ja wiem, że post jest chaotyczny, ale nie sposób opisać tych wszystkich uczuć, starałam się tu zawrzeć jakiś ogólny zarys sytuacji, mam nadzieję, że jakoś wyszło, brzmi logicznie i zrozumiecie. Pozdrawiam!Edytuję : chciałam tylko jeszcze dopisać o sprawie z punktu 4, bo przeczytałam wątek innej użytkowniczki i mi coś podsunął - mój chłopak traktuje seks jako podstawę związku, w sumie uważa, że po co do mnie przyjeżdżać, skoro nic nie będzie. Nie mówię, że jest tak zawsze, ale jeśli wie, że np. nie chcę/nie mogę/coś tam, czasem nie przyjeżdża, tłumacząc, że jest zmęczony, że coś tam... Może tak jest, ale czasem po prostu budzi to moje wątpliwości, czuję, że jest to w naszym związku najważniejsze
I że chcesz mieć otarcia od wykładziny Ale nie znasz moich wad. Mówisz my jacy my skoro nie ma nas Bo ten zestaw to zawód i to extra-large