Tłumaczenia w kontekście hasła "Powiedz mi coś czego" z polskiego na angielski od Reverso Context: Powiedz mi coś czego nie wiem. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Na parkingu przed szkołą zobaczyłam coś czego się nie spodziewałam. Mianowicie zobaczyłam jak Fran przytula się z Diego. Czego on znowu chce tylko tym razem od innej przyjaciółki. Gdy tylko Leon zaparkował szybko wysiadłam z samochodu i podeszłam do dwójki. Śmiali się z czegoś. Widać, że się zaprzyjaźnili. Przywitałam się z nimi. - Diego co ty tutaj robisz?- zapytałam ciekawa. - No jak to co zaśmiał Słyszałem o Twoim zerwaniu z tym, jak mu było. Z Leonem. Ostrzegałem Cię, przed tym, że Lara będzie chciała robić wasz dodał pewny Spotkajmy się po szkole z tego co mówiła mi Fran kończycie o 16. Będę czekał po szkole na Ciebie. Chcę z Tobą porozmawiać. Proszę to bardzo nie wiem o co może mu chodzić, ale, że jestem bardzo ciekawska postanowiłam się zgodzić. W końcu nie mam nic do stracenia. Chłopak powiedział coś jeszcze Fran i poszedł gdzieś. Swój wzrok wbiłam w przyjaciółkę. - Diego to kolega Lu, ten z wymiany. I ona poprosiła mnie abym go przenocowała. Naprawdę jest miły, fajny, przystojny...- rozmarzyła się. Swoją historię związku z Diegiem opowiedziałam tylko Leonowi i Lu i jeszcze Angie. Nie wiem czy mówić to Fran. Może nie jest aż takie konieczne jak mi się wydaje. Monolog przyjaciółki przerwał dzwonek. Szybko poszłyśmy do odpowiedniej klasy, w której mamy mieć wychowawczą. Spóźniłyśmy się, ale przeprosiłyśmy. Usiadłam na swoim miejscu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu nie zobaczyłam Leona. Ciekawe gdzie się zgubił. Kobieta zaczęła mówić ważne informacje, jedną z nich była ta, że wraca babka od fizyki. Kiedy Angie pisała coś na tablicy zauważyłam na jej palcu serdecznym pierścionek, jakby zaręczynowy. Muszę ją później wypytać. Nagle do pomieszczenia wszedł Leon. Przeprosił za spóźnienie i usiadł na swoim miejscu. Popatrzyłam na niego siedział jakiś taki zamyślony. Chciałam go zapytać czy coś się stało, ale najwyżej porozmawiam z nim po szkole, po spotkaniu z Diego. Po lekcji gdy wszyscy wyszli z klasy podeszłam do biurka Angie. - Ładny pierścionek. Zaręczynowy?- zapytałam, kobieta popatrzyła na mnie Kto jest tym szczęściarzem? - Tak to zaręczynowy. Ten szczęściarz to Paul. Poznasz go na pewno. zapewniła mnie posłałam jej uśmiech i mocno przytuliłam. Mam nadzieję, że ten facet jest odpowiedni, dla Angie. Później udałam się na następną lekcję. Zostało ki jeszcze spotkanie z Diego i rozmowa z Leonem. Oby te zajęcia szybko się skończyły. ^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^* Wyszłam przed szkołę zauważyłam Diego. Podeszłam do niego i razem ruszyliśmy do pierwszej lepszej knajpy. Na szczęście nie daleko znajdował się bar koktajlowy. W środku było bardzo przytulnie. Zajęliśmy jeden wolny stolik. Zamówiłam sobie gorącą czekoladę z piankami. Kelnerka mówiła, że dobra, zaraz się przekonamy. Gdy kobieta odeszła od stolika popatrzyłam na Diego. - Co było aż takie ważne?- zapytałam prosto z mostu. Westchnął. Położył swoją dłoń na mojej, lecz ja szybko zabrałam swoją. - No dobra przyjechałem tutaj tylko z dwóch powodów. Po pierwsze chcę Cię przeprosić za to co się wydarzyło między nami. Zrozumiałem jak bardzo jest utrata ważnych osób, po śmierci mojej zrobiło mi się go szkoda. Przyniesiono nasze zamówienie. - Zmarła pod koniec wakacji. Zacząłem doceniać innych. Przyjechałem tutaj specjalnie żeby Cię przeprosić. Wybaczysz mi? Proszę wiem, że miałaś trudno w życiu, a Ja Ci nie pomagałem. Jeszcze raz zakończył swój monolog. - Diego szkoda mi ze względu twojej mamy, naprawdę musiało Ci być ciężko. Wierzę w Twoje przeprosiny. Jestem z wstanie Ci wybaczyć, ale mam nadzieję, że się na tym nie przejadę. - Ach.. Jest jeszcze jedna sprawa. Jesteś przyjaciółką Fran?- kiwnęłam głową twierdząco. Czyżby mu się Drugą sprawą dla której tutaj przyjechałem, to właśnie dla niej. Jej uroda mnie urzekła, Ludmiła pokazywała mi wasze różne zdjęcia. A teraz poznałem jej charakter. Nie chcę Cię w jakiś sposób urazić, ale jest ona wyjątkowa. Przy niej czuję się swobodnie. Dużo z nią rozmawiałem wczoraj, ale nie pytałem czy kogoś ma. Ma chłopaka?- zapytał a ja zakrztusiłam się czekoladą. - Ttak Marco, ale są razem tak jakby nie byli. - Czy ona się tobie podoba?- dopowiedziałam. - Nie. Co to, to szybko zaprzeczył. Przeszyłam go A nawet jakby to ona ma wywróciłam teatralnie oczami z Mam jeszcze jedną prośbę. Czy mogłabyś nie mówić Fran o tym co było między nami? - Może mi się kiedyś wymsknąć, ale nie powinno. Nie martw się na zapas. Będę się zbierać, dopóki jeszcze jest wstałam z miejsca. - Odprowadzę Cię, bo jestem pewny, że nadal nie zrobiłaś prawa zaśmiał się. Razem ruszyliśmy do mojego miejsca zamieszkania. Przez całą drogę rozmawialiśmy. Chłopak mówił mi jak to było beze mnie w szkole i poza nią, nie zabrakło też obgadywania Lary. Z jego opowieści wnioskuję, że przeżyła dużo upokarzających momentów. Nie wiem dlaczego, ale czułam, że ktoś nas obserwuje, albo po prostu idzie za nami. Odwróciłam się. Nikogo nie zauważyłam. - Tobie też wydaje się, że ktoś nas śledzi, czy to tylko moje zauważył Diego. Nagle usłyszałam szelest liści gdzieś za nami. Ponownie się odwróciłam. Znowu nic. Tym razem postanowiłam trochę wrócić. Cofam się kilka kroków w tył. Za dużym drzewem zobaczyłam schowanych Fran i Leona. Ich miny były bezcenne gdy ich zobaczyłam. Po chwili obok mnie pojawił się Diego. Założyłam ręce pod biustem i parsknęłam śmiechem nie mogąc na nich dłużej patrzeć. Reszta dołączyła się do mnie. - Dlaczego nas śledzicie?- zapytałam uspokajając śmiech. Fran szturchnęła Leona aby to ten mówił. Popatrzył na nią groźnym spojrzeniem. - To był pomysł Fran. Poprosiła mnie, bo nie chciała być rzucił. Przyjaciółka uderzyła go z pięści w brzuch, ale to ona na tym bardziej Dobra skoro wszystko mamy wytłumaczone to Fran możesz wrócić z zwrócił się do A my wrócimy do zwrócił się do mnie. Chwycił moją dłoń i szybko pociągnął w stronę posiadłości, na której mieszkamy. Pomachałam im na pożegnanie i próbowałam iść równo z szatynem. Szedł zdecydowanie za szybko, przez co nie nadążałam za nim. Zatrzymałam się a razem ze mną Verdas. Popatrzył na mnie pytającym spojrzeniem. - Idziesz za szybko. Nie obraziłabym się gdybyś posłałam mu uśmiech, który Do tego jestem za głupia na tak szybkie chodzenie, mylą mi się kroki. - Nie chciałem tego powiedzieć. Przepraszam. Nie wiem ile razy będę Cię za to powiedział powoli idąc, przynajmniej już nie idzie tak szybko jak wcześniej. - A ta akcja ze szpiegowaniem to kogo pomysł? Powiedz i nie naprawdę mnie ciekawiło kto to wymyślił. Przeczesał dłonią swoje włosy i westchnął. - Gdy wychodziłem ze szkoły zauważyłem jakąś taką dziwną Fran, zdenerwowaną. Nawet nie wiem jak to nazwać. Stała przy wyjściu i zawzięcie nad czymś myślała. Podeszłem więc do niej i zapytałem czy coś się stało. Ona powiedziała mi, ze poszłaś na spotkanie z Diego. Pamiętam jak mi opowiadałaś o nim, o tym co Ci zrobił. Fran wydawała się jakby była zaśmiał Pojechaliśmy najpierw do domu, myślałem, że zaprosiłaś go do nas, Jednak się pomyliłem, później Fran zaproponowała park i akurat wtedy was zauważyliśmy... - I postanowiliście nas śledzić?- zapytałam przerywając jego jakże ciekawą opowieść. - Tak jakby, chcieliśmy wiedzieć o czym rozmawialiście. To znaczy Fran chciała. A tak poza tym to dlaczego się z nim spotkałaś? - Bo chciał mnie przeprosić, za to jak się Dlaczego rano spóźniłeś i byłeś taki zamyślony? - A co to Violetta nie chcę rozmawiać o tym okej?- spytał poważnie. - Dobrze, ale kiedyś i tak to z Ciebie wyciągnę, nawet jeżeli miałbym użyć siły. Przestań już być taki uderzyłam go lekko z pięści w ramię. Na jego twarzy zagościł wymuszony Proszę szczery uśmiech. Patrz wskazałam na swoją twarz. Zaśmiał O to mi chodziło. W nagrodę otrzymujesz ode mnie wtuliłam się w jego tors, a on objął mnie swoimi ramionami. Dlaczego tylko w jego ramionach czuję się tak bezpiecznie i wyjątkowo. Nie wiem ile staliśmy tak przytuleni do siebie, ale na pewno było to kilka minut. - Leoś, Kochanie kim jest ta dziewczyna?- usłyszałam zza swoich pleców. Odsunęłam się od Verdasa i popatrzyła ma osobę, które nam przerwała. Tym kimś okazała się być Megan. Patrzyła to na szatyna, to na To jest Twoja była?- zadała kolejne pytanie. - Tak to Violetta, moja była dziewczyna. Ale my się tylko przytulaliśmy. Wiesz może i inni inaczej dogadują się po zerwaniu, ale my jesteśmy tak jakby odpowiedział i podszedł do dziewczyny. Poczułam ukłucie w sercu widząc ich razem. Nie wiedziałam co mam robić czy iść do domu, czy zostać i poczekać na chłopaka. - Leon wiesz, że jestem o Ciebie cholernie zazdrosna. Nie wiem dlaczego, ale w Twoim towarzystwie czuję się najszczęśliwszą dziewczyną na kiedyś też mu to mówiłam. Choćbym nie wiem jak bardzo chciała stamtąd iść to nie mogę. Sama nie wiem dlaczego. Czuję coraz większy ucisk serca. Ona go pocałowała, a on oddał pocałunek. Chachałam odchrząknąć i powiedzieć, że też tu jestem, ale oszczędziłam sobie tego i udałam się do domu. Schyliłam twarz i patrzyłam na czubki swoich butów. Dlaczego Leon tak szybko sobie kogoś znalazł, a Ja nadal jestem sama. Czekam na cud, kiedy to znowu będę z Verdasem w szczęśliwym związku. Nie patrząc w ogóle przed siebie przez przypadek wpadłam na kilka osób, ale z grzeczności przepraszałam. Nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie do siebie, zauważyłam przejeżdżający samochód, który jakby nie mój wybawca to pewnie leżałabym na drodze. Silne dłonie chłopaka nadal mnie trzymały. Po perfumach rozpoznałam, że osobą, która mnie uratowała to Leon. Podniosłam głowę aby się upewnić. Miałam rację. Staliśmy w bezruchu wpatrując się sobie w oczy. - Dlaczego poszłaś?- zapytał łagodnym głosem. - Pomyślmy logicznie miałam wybrać pomiędzy patrzeniem jak całujesz się z tą dziewczyną, a pójściem do domu. Trudny wybór, ale wybrałam tą drugą rzuciłam obojętnie. Oddaliłam się od Dziękuję, że nie pozwoliłeś mi na spotkanie z tym dodałam. Odwróciłam się od niego. Rozejrzałam się czy nic nie jedzie, przeszłam przez drogę. Będąc p drugiej stronie odwróciłam głowę. Szatyn stał w miejscu, lecz po chwili włożył dłonie do kieszeni spodni i poszedł gdzieś. Nagle na kogoś wpadłam, w skutek czego upadłam. Podniosłam głowę tym kimś okazała się być Venessa. Wstałam z brudnego betonu i nie odzywając się wyminęłam ją. Ten dzień jest jakiś pokręcony, ale najbardziej ciekawi mnie dlaczego Leon tak zareagował na moje pytanie. ^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^* No i jest rozdział 47 xp Dzisiaj wcześniej, bo jadę na zakupy, a chciałam teraz dodać więc wzięłam się w garść i napisałam to coś xDDD nie wiem jak długość, bo pisałam bezpośrednio na bloggerze ;p Jeżeli chcecie ROZDZIAŁ 48 w piatek to ma się pojawić tutaj 27 KOMENTARZY Dacie radę. Jak zawsze w Was wierzę <3333 Dziękuję wszystkim, którzy poświęcają swój czas na komentarz <333 Bardzo kocham Was wszystkich :*** Dziękuję za nominacje do LBA trochę mi się ich nazbierało. Dziękuję jeszcze raz <333 Do następnego :*
Powiedz mi coś, powiedz mi czego nie wiem. Kim jestem ja? Kim jestem ja bez Ciebie? link do całości w komentarzu Lub słuchaj na swojej ulubionej
Ludzie! Powracamy ;> Kto się cieszy!? Czytasz=Komentujesz Zapraszam! *** - Rosemary! Wstawaj, bo pojadę bez ciebie! Po schodach zbiegła mała, uśmiechnięta dziewczynka o brązowych włosach. Podeszła do wysokiego bruneta i poprosiła go, by uczesał jej warkocza. - Chodź tutaj. - kucnął za nią i zrobił to co chciała – To teraz pakuj się do samochodu. - uśmiechnął się do siostry Młoda w podskokach poszła do samochodu i usiadła na miejscu pasażera. Brunet przeczesał włosy palcami, zamknął dom i uśmiechając się lekko wsiadł za kierownice po chwili ruszając. - Edward, a gdzie jedziemy? - zapytała się cicho jego siostra - Do mamy i ojczyma. - A musimy tam jechać? Nie lubię go. On jest dziwny! - Niestety Mary musimy. Ja też go nie lubię. - uśmiechnął się szeroko do siostry Brunetka oparła się głową o szybę i oglądała widoki. Nie odzywała się już do brata, bo wiedziała, że on musi się skupić na drodze. - Mary schowaj się. - Co? - Już! - krzyknął, a ona przerażona szybko się schowała Po chwili poczuła jak samochód o coś uderza, a w jej brata lecą kawałki szkła. - Edward! - krzyknęła i gdy nie zobaczyła u niego żadnej reakcji, zemdlała osiem lat później - Rosemary! Wstawaj! Zaraz się spóźnisz! Po schodach zeszła wysoka dziewczyna w fioletowych włosach i stroju apelowym. Spojrzała morderczym spojrzeniem na ojczyma i prychnęła. - Nie będziesz mi mówił co mam robić. - Oczywiście, że będę. W końcu jestem twoim opiekunem. - To przez was Edward nie żyje. I wiecie co? Wolałabym umrzeć razem z nim niż być tu z wami. - warknęła - Rosemary jak ty się odzywasz!? - Tak jak mnie nauczył mój kochany brat. Nie czekajcie na mnie z obiadem. Zjem coś na mieście! Wzięła jeszcze telefon i pieniądze i wyszła. Szła spokojnym krokiem gdy na całej ulicy dało się słyszeć różne piski i krzyki. Fioletowo włosa przewróciła oczami i weszła na teren szkoły. Miała jeden rok w plecy, ale się tym nie przejmowała. - Ej! Jesteś tu nowa? - usłyszała za sobą damski głos - Tak, a bo co? - Jestem Natalie. Natalie Chase. - Rosemary. Rosemary Jackson. - Jesteś siostrą Edwarda!? - Tak, ale skąd go znasz? - Był chłopakiem mojej siostry! Fioletowo włosa uśmiechnęła się lekko i razem z brunetką ruszyły na salę gimnastyczną. - Boże niech on już skończy gadać! - Mógłbyś przynajmniej raz nie narzekać. - Ale co roku jest to samo! Natalie pociągnęła dziewczynę za rękę w stronę kłócących się chłopaków i spojrzała na każdego z nich groźnym wzrokiem. - Młoda! Nie patrz na nas jakbyśmy zabili ci przynajmniej połowę rodziny! - Mary poznaj Dylana. Idiotę, który ciągle stwarza problemy z niczego, ale jego kuzynka jest jeszcze gorsza. Właśnie! Gdzie podzialiście Meredith? - Mary? Ładne imię. - uśmiechnął się do niej czarnowłosy - Dokładniej to Rosemary, ale wolę jak ludzie do mnie mówią Mary. Pełne imię mi się źle kojarzy. - Jak to źle? - zapytała z przejęciem brunetka - Moja matka z ojczymem mnie tak nazywają. Jestem pod ich opieką już osiem lat. - Tak krótko? - Odkąd mój brat skończył osiemnaście lat się mną zajmował. - Dylan! Pamiętaj co mamy zrobić po szkole! - za chłopakiem znalazła się dziewczyna o zielonych włosach - Meredith nie będę z tobą chodził po sklepach! Mam lepsze rzeczy do robienia. - prychnął - Z nimi? - z obrzydzeniem wskazała na szatyna, brunetkę i fioletowo włosą - Masz jakiś problem, Meredith? Ty chyba nie możesz się do nas zbliżać, pamiętasz? - odezwał się szatyn Tamta prychnęła i odeszła z obrażoną miną. - Tak właściwie to jeszcze się nie przedstawiłem. Jestem Ernest, oczywiście ten przystojniejszy. - Pomarzyć zawsze można. - Ranisz nas Mary! W końcu usłyszeli, że można rozejść się do klas, ale jeden z nauczycieli podszedł do tej czwórki i wziął Rosemary. - W końcu! Ile można gadać!? - Bardzo długo panie Martin. Idźcie do klasy. Ja muszę odprowadzić pannę Jackson. Jej znajomi posłali jej pocieszający uśmiech i wyszli z sali. - Proszę za mną. - mruknął Dziewczyna wzruszyła ramionami i ruszyła za nauczycielem. Po niecałych dziesięciu minutach byli pod salą numer 34. Weszli do klasy, a wszystkie oczy zwróciły się na dziewczynę. - Moi drodzy to jest Rosemary Jackson. Mam nadzieję, że przyjmiecie ją ciepło. To tyle z mojej strony. Do widzenia. - ogłosił i wyszedł Mary rozejrzała się po klasie i zauważyła trzy znajome jej osoby. Dylana, Ernesta i Meredith, ale tylko dwa miejsca były wolne. - Usiądziesz z Ernestem, bo Martin jest tak przygłupi, że pewnie nic nie będziesz rozumiała z moich lekcji. - Proszę pana, ale ja to słyszę! - Nie Martin, nie słyszysz. Mary usiądź na miejsce. Nastolatka kiwnęła głową i usiadła obok szatyna. Uśmiechnęła się lekko do niego i oparła głowę o jego ramię. - O co chodziło, że Meredith nie może się do was zbliżać? - szepnęła do niego - Rok temu pobiła Natalie, a mi groziła. U niej to normalne. Uważaj na nią, okej? Kiwnęła lekko głową i spojrzała na drzwi, przez które wbiegł blondyn. Jęknęła z niezadowolenia kiedy go rozpoznała. - Argent w końcu! Jak już stoisz to rozdaj plany lekcji. Mary zmrużyła oczy z wściekłości i prychnęła jak zobaczyła, że on uśmiecha się czarująco do każdej dziewczyny. - Rosemary miło cię widzieć w mojej klasie. - puścił do niej oczko na co ona tylko wywróciła oczami - Znacie się? - Niestety, ale jest moim przyrodnim bratem. - Współczujemy ci. - Dylan odezwał się z tyłu – Jest okropnym dziadem. - Mieszkałam z nim osiem lat, więc chyba wiem, prawda? - To on nie ma siedemnastu lat? - Rok kiblował. - Idiota. - Lepiej tego bym nie ujął. - Która godzina? - Za dziesięć jedenasta, a co? - Osiem lat temu równo w południe miałam z bratem wypadek. On zginął na miejscu, a ja dzięki niemu przeżyłam. - Jak to dzięki niemu przeżyłaś? Przecież powinnaś z nim umrzeć. - od razu poznała ten głos - Alexander co ja ci zrobiłam, co? - Odebrałaś mi coś. - Niby co mogłam ci odebrać, co!? Byłam pomiatana przez rodziców! - usłyszała, że nauczyciel skończył i mogli iść Wzięła swoje rzeczy i szybko wyszła z klasy. Skierowała się do wyjścia ze szkoły i ruszyła do kawiarenki, w której często jadała. Złożywszy zamówienie usiadła przy swoim stałym stoliku i wyciągnąwszy telefon zaczęła przeglądać portale społecznościowe, na których była zarejestrowana. Otrzymawszy swój posiłek podziękowała i zaczęła powoli jeść. Zastanawiała o co chodziło jej przyrodniemu bratu. - Mary! Znalazłem cię! - uniosła głowę i zauważyła Ernesta - Szukałeś mnie? Po co? - Tak, szukałem. Tak nagle uciekłaś. - Przepraszam, ale to przez Alexa. - uśmiechnęła się do szatyna - Mogłem się tego spodziewać. Spojrzała na godzinę i aż zerwała się z miejsca. Przeprosiła jeszcze raz chłopaka i pożegnawszy się z nim wybiegła z baru. Szybkim krokiem zmierzała do domu, by znowu jej ojczym i matka się na niej nie wyżywali, bo przyszła za późno. Westchnęła cicho gdy stanęła pod drzwiami, ściągnęła szpilki i weszła boso do środka. Zerknęła przelotnie na zegarek i uśmiechnęła się ze zwycięstwem. - Rosemary, czemu nie masz założonych butów? - usłyszała groźny głos matki - Nogi mnie bolały to ściągnęłam. - Pamiętaj, że na osiemnastą przychodzą goście. Masz się ubrać stosownie, zrozumiano? - Tak matko. Nawet nie patrząc na kobietę ruszyła na górę do swojego pokoju. Rzuciła buty pod szafę, podeszła do komody i wyciągnąwszy ubrania na co dzień poszła do łazienki, by się odświeżyć. Weszła z powrotem do pokoju i położyła się na swoim łóżku. Wzięła z szafki nocnej pilota do wieży i włączywszy ją zamknęła oczy. - Alexander! Kochanie! Chciałbyś co? Usłyszawszy przesłodzony głos jej rodzicielki prychnęła i podgłośniła muzykę. Nie chciała słyszeć jak go przechwalają. - Rosemary! Ktoś do ciebie! Podniosła się z łóżka i wolnym krokiem zeszła na dół. - Mary, hej! - Natalie! Co ty tutaj robisz? - uśmiechnęła się na jej widok - Tak się wita przyjaciółkę? Przyszłam cię wyciągnąć na spacer. - Chodź, przebiorę się i możemy iść. Pociągnęła brunetkę za sobą i udała się z nią do swoich czterech ścian. - Ładny pokój. - Tylko szkoda, że zabraniają mi go zrobić tak jak ja bym chciała. - westchnęła ubierając letnią sukienkę – Sandały, trampki czy szpilki? - Sandały albo trampki. Fioletowo włosa wzięła do ręki trampki i skinieniem głowy pokazała przyjaciółce, że ma iść za nią. Zakomunikowała tylko opiekunom, że wychodzi i zamknęła drzwi. Usiadła na schodkach i założywszy trampki wstała i ruszyła z brunetką. - Ernest i Dylan uparli się, że też chcą iść. - mruknęła - Okej, ale mam prośbę. Nie idziemy obok cmentarza. - Niech będzie. Co za idioci! Mówiłam żeby kupili coś do picia, a oni oczywiście musieli wykupić połowę sklepu! - krzyknęła brunetka patrząc w telefon Mary zaśmiała się cicho, nie spojrzała na drogę i zaczęła przechodzić na drugą stronę ulicy. - Rosemary! Uważaj! - ktoś złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie - Nic jej nie jest? - usłyszała zmartwiony kobiecy głos - Na szczęście nie. Dylan, co ci? - Alex tu idzie. Fioletowo włosa spojrzała tam gdzie patrzył czarnowłosy i zacisnęła dłonie w pięści. On ją śledził! - Która godzina? - Rosemary, masz wracać. Za pół godziny umówione są fryzjerki i makijażystki dla ciebie i mamy. - Nie mogła mi powiedzieć jak wychodziłam? Sorki, ale muszę iść. Przepraszam. - westchnęła i uśmiechnęła się w stronę przyjaciół Blondyn pociągnął ją mocno za rękę i ciągnął ją do samego domu. Dopiero przed drzwiami ją puścił i wszedł przed nią do mieszkania. - Nareszcie jesteście! Rosemary to są Melody i Gena. Będą dzisiaj odpowiadały za twój makijaż i fryzurę. Proszę idźcie za nią do jej pokoju. - powiedziała do bliźniaczek, które ruszyły za nastolatką Weszły do pokoju dziewczyny, dały jej sukienkę i kazały się przebrać. Potem posadziły ją na krzesełku i zaczęły swoją pracę. Melody zajęła się jej fryzurą, a Gena makijażem. Po godzinie była już gotowa. - Pięknie wyglądasz! Dziewczyny w twoim wieku mogą ci pozazdrościć urody. - zaśmiała się perliście Gena - Dziękuję, ale niestety ja nie uganiam się za chłopakami jak one. - My idziemy, zrobisz furorę. - dziewczyny wyszły i Mary została sama Podeszła do lustra i uważnie się w nim obejrzała. Uznała, że miały rację. Odetchnęła głęboko i zeszła na dół. - Przynajmniej raz ładnie wyglądasz. - powiedział jej ojczym - To nie pierwszy raz. - wyszeptała W całym domu można było słyszeć dzwonek do drzwi, więc pani domu poszła otworzyć. - Dobry wieczór panie Martin. Witaj Cindy. Meredith wyrosłaś! Dylan musisz poznać moją przyprowadziła całą czwórkę do jadalni - Hej Mary. - czarnowłosy zaśmiał się cicho - Hej Dylan. Miło cię widzieć. - uśmiechnęła się do niego – Mamo i od razu mówię, Dylan nie jest w moim typie. - Usiądźmy. Każdy zajął swoje miejsce i zaczęli spożywać posiłek. Nagle zadzwoniła komórka czarnowłosego. - Muszę przeprosić. - wstał i wyszedł Po niecałych dziesięciu minutach wrócił i z powrotem usiadł. Spojrzał smutnym wzrokiem na fioletowo włosą i zacisnął pięści pod stołem. - Mamo, ja pójdę z Dylanem do siebie. - A mówiłaś, że nie jest w twoim zachichotała kobieta - Bo nie jest. Jest moim przyjacielem. - zagryzła wargę, by nie powiedzieć nic więcej – Chodź Dylan. Czarnowłosy ruszył za nastolatką, a gdy znaleźli się w jej pokoju po jego polikach zaczęły płynąć łzy. - Co jest? - Natalie i Ernest mieli wypadek. To koniec, wiesz? Meredith wygrała. - Co? Jak to koniec? I jak wygrała? W co? - Mieliśmy z nią zakład. Nie mogliśmy przegrać, ale to zrobiliśmy. Nie ma już nikogo kto mógłby z nią wygrać w wyścigach. - Ile osób potrzeba? - Dwie, a jak widzisz jestem sam. - Mnie nie liczysz? - Naprawdę? Zgodziłabyś się grać? - Dla przyjaciół wszystko. - Dziękuję! - przytulił ją mocno Już w lepszych humorach wrócili na dół, ale okazało się, że rodzina Martinów już wychodzi. - Bądź gotowa za piętnaście minut. - Dylan pocałował Rosemary w policzek na pożegnanie Kiwnęła głową i uśmiechnęła się do niego pocieszająco. Gdy wyszli popędziła do swojego pokoju i szybko się przebrała w coś wygodnego. Wzięła okulary i wybiegła z domu. Zostało pięć minut. Zobaczyła podjeżdżający sportowy samochód, więc wstała ze schodków i gdy się zatrzymał szybko wsiadła. - Fajnie jesteś ubrana. Nosisz okulary? - Tak, wolałam soczewek nie zakładać. Nie lubię ich. Kiwnął głową i stanął na parkingu przy stacji benzynowej. Po chwili obok nich zaparkował drugi samochód, z którego wyszli Meredith i Alex. - Mój brat z nią? - Chodź, trochę się zdziwią. Wzięła parę głębokich wdechów i wyszła z samochodu po przyjacielu. - To twoja partnerka? Ciekawe czy umie jeździć? - Meredith dosyć. To ostatni wyścig. Jeśli wygrasz to wiesz co będzie, ale jeśli przegrasz to też wiesz. - Oczywiście braciszku. - puściła do niego oczko i z powrotem wsiadła do auta - Jak ja jej nienawidzę. Wsiadaj Mary. Dziewczyna przypomniała sobie swojego brata i usiadła na miejscu pasażera. - Jedyne co musisz robić to siedzieć. Ja się wszystkim zajmę. - Na pewno? - Masz moje słowo Mary. - powiedział i ruszył Jechali 220km/h, ale dziewczyna się nie bała. Lubiła szybką jazdę. Zobaczyła, że za jakieś 100 metrów przekroczą linię mety. Zrobili to! Wygrali! - Udało nam się. - powtarzał czarnowłosy z niedowierzaniem Wysiedli zadowoleni z samochodu i odtańczyli taniec radości. - Nie! Ty idioto! Mówiłam ci, że ta śmierć to tylko przykrywka! - Meredith masz nam coś do powiedzenia? - Nie. Żegnajcie. Przyjaciele zaśmieli się i ruszyli w drogę powrotną. Dylan wysadził Mary pod jej domem, ale zanim wysiadła pociągnął ją za nadgarstek i namiętnie pocałował. - Mówiłam, że nie jesteś w moim typie. - Wiem, że to Ernest jest w twoim typie, ale on jest z Natalie. - Idiota. - przyciągnęła chłopaka do siebie za koszulkę i tym razem ona go pocałowała – Uważaj na siebie, proszę. - Zawsze. - mruknął Dziewczyna wysiadła i stała na chodniku dopóki samochód nie zniknął za zakrętem. W swoim pokoju położyła się na łóżku i od razu zasnęła. Rano obudził ją dźwięk budzika, który wyłączyła i wstała. Przeciągnęła się i podeszła do szafy, z której wyciągnęła jakieś ubrania do szkoły. Ubrana zeszła na dół, zjadła szybkie śniadanie i spojrzawszy na godzinę postanowiła iść. Będąc przy swojej szafce zauważyła swoich przyjaciół, do których po chwili podeszła. - Hej, co u was? - Dylan mógłbyś powtórzyć co zrobiłeś? - Wygrałem wczoraj ostatni wyścig z Meredith. - Ale do tego trzeba było dwie osoby! - No i były dwie. - mruknęła ospale Rosemary - No nie, jechałaś z nim i się nie bałaś? Ja byłam przerażona po chwili jeździe z nim. - Lubię szybkie jazdy. - wzruszyła ramionami – Dylan, a jak po spotkaniu rodzinnym? - Źle, katastrofalnie i koszmarnie. Nigdy więcej. - oparł swoją głowę o ramię dziewczyny Usłyszawszy dzwonek Dylan, Ernest i Rosemary pożegnali się z Natalie i ruszyli na matematykę. Dziewczyna usiadła z Dylanem, który gdy nikt nie patrzył pocałował ją delikatnie. Mruknęła jak kotka w jego usta, odsunęła się od niego i jakby nic nie było skupiła się na lekcji. Wszystkie zajęcia minęły czwórce przyjaciół bardzo szybko. Po szkole poszli na lody gdzie zaczęli się wygłupiać. - Dylan, a co to było na matematyce, co? - O czym ty mówisz? - No jak o czym mówię. O tym pocałunku z Mary! - zaśmiał się szatyn - Eee… Czarnowłosy i fioletowo włosa poczerwienieli na twarzy i odwrócili wzrok. - Ernest dawaj dychę. Mówiłam, że się zejdą. - brunetka wyciągnęła rękę do szatyna, który położył na niej dychę - Ale my… - Właśnie! Wczoraj nie było czasu, a dzisiaj nie miałem kiedy się zapytać. - pochylił się nad dziewczyną – Zostaniesz… - Tak idioto. - zaśmiała się i pocałowała go krótko - Jupi! Zwycięstwo! I tak to już jest. Tracisz jedną osobę, ale zdobywasz inną. Nawet jeśli tą straconą osobą jest ktoś z rodziny. Poznajesz kogoś kto ci ją choć trochę zastępuje. *** Na początku ta miniaturka miała wyglądać kompletnie inaczej, ale pisałam ją na początku na laptopie u mojego taty. Niestety przez przypadek moja mama ją usunęła ;-; Mimo wszystko początek jest bardzo podobny do tego co był wcześniej. Dziękuję za uwagę!
Powiedz mi coś czego nie wiem. 0 ocen | na tak 0%. 0 0 Odpowiedz. Podobne pytania. Powiedz szczerze 2017-11-26 18:09:11 Nie wiem o tym dużo, po pierwsze
{"type":"film","id":987,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Arizona+Dream-1993-987/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Arizona Dream 2008-10-20 14:54:22 naprawdę próbowałam, ale nie potrafię się przekonać do tego filmu. Jak dla mnie to był jeden z gorszych filmów z Deppem. Po za tym, że ten film miał w sobie mnóstwo prawd o życiu i dobitnie przedstawił nam nieszczęście kilku osób to jakoś go nie czuję, nie porywa mnie, ani nie zachwyca... Nie zakładam tego tematu po to by się z kimś kłócić, ale po to abyście mi napisali dlaczego warto było go obejrzeć...Ja osobiście mam mieszane uczucia. Mądry film z dobrą muzyką, niekiedy śmieszny, ale żadna rewelacja... kasiaaa7891 Zgadzam sie prawie w 100%. Powiedzmy że w 90% bo nie dam mu 5 tylko 4 :P "poniżej oczekiwań" gdyż po filmie spodziewałem się dużo wiecej patrząc na jego powiedziałbym zawyżoną ocene. Usiadłem z chęcią rozerwania sie, tymczasem miałem lekki problem z dotrwaniem do końca... No cóż, nie każdy gra same świetne role, a to była według mnie zdecydowanie najgorsza odsłona Pana Deep'a jaka widziałem. A widziałem prawie wszystkie :) Zreszta to jeden z moich ulubionych aktorów i wolałbym nie musiec go krytykowac :)Pozdrawiam! zbyszekkieliszek Ulubiony aktor a robisz błąd w jego nazwisku... uważam że zagrał rewelacyjnie... jak każdy w tym filmie i u Kusturicy dontpanic Błąd w nazwisku, ohhhhh jejjjjkuuuu :P Fakt, Depp, a nie Deep, pomyliło mi się gdyż szybko pisze na klawiaturze, można zrobi błąd, Ty na pewno jesteś bezbłędny we wszystkim co robisz :P Tak czy inaczej nic nie zmienia faktu ze wg mnie zagrał w tym filmie słabo. Jeśli Tobie sie podoba, ok, nie mam nic przeciwko temu :) Jak dla mnie jak już mówiłem, jest to najsłabszy film z jego udziałem jaki zbyszekkieliszek rzeczywiscie straszne, ze kolega Speed_way zrobil błąd! Też uważam, że Deep, oj przepraszam, Depp wypadl bladziutko na tle jego aktorskiego dorobku. Ale juz mniejsza o to. Interesuje mnie natomiast to, dlaczego co niektorzy ludzie sie tak zachwycaja tym filmem. Nie wiem skad fenomen tego filmu? Naprawde chcialabym to dostrzec... kasiaaa7891 to może obejrzyj inne filmy Kusturicy a docenisz jego surrealizm i baśniowość dontpanic Piszesz zbyt ogólnikowo :) Surrealizm i baśniowosc, czyli co konkretnie masz na myśli...? Chciałbym dostrzec wyjątkowośc tego filmu ale jakos nie przekonują mnie Twoje argumenty :P użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 4 zbyszekkieliszek tego jeszcze brakowało aby argumentami przekonywać do piękna filmu ;p po prostu jednym się podoba a drugim nie... mimo wszystko sądze, że brakiem szacunku jest dla ulubionego aktora błąd w nazwisku ;)a Kusturice kocham za to, ze potrafi z byle jakiej historii o marzeniach - zreszta własnego autorstwa uczynic widowisko z przepraszam za brak "c" w sensie "tśśś" coś mi na klawiaturze nie działa Olo_25 ocenił(a) ten film na: 7 kasiaaa7891 To mój pierwszy film Kusturicy i powiem, że mam mieszane uczucia. Z jednej strony świetna muzyka, fajne zdjęcia dobry pomysł na realizacje scenariusza ale jednak czegos mi było brak w tym filmie. Niezadobra gra J. Deppa w przeciwienstwie do L. Taylor która zagrała fantastycznie chorą psychicznie Grace, zresztą wszyscy bohaterowie byli psyhiczni(istna Arizona wariatów). Za bardzo nie widziałem w tym filmie jakiegoś przesłania, morału ale z chęcią obejrze jeszcze jakis film tego reżysera jeśli mi jakis polecice wart obejrzenia(z góry dzięki).Podsumowując nie jest to arcydzieło ale film wart obejrzenia ze względu na swą Olo_25 a ja odpowiem na temat dla odmiany- w filmie podoba mi się:-muzyka-perfekcyjnie i wyraziście zbudowane postacie (ale przyznam racje, dep(p) wypadł najsłabiej)-bardzo prosta historia przedstawiona w niezwykły sposób, skarbnica scen- smaczków które sie pamięta- niczego podobnego w żadnym innym filmie nie film kipi emocjami i te emocje się czuje ze względu na wspomniane wyżej postacie, które żyją- po prostu jestem w stanie uwierzyc, że to nie aktorzy tylko ci ludzie naprawde istnieją. (za wyjątkiem depa który schrzanił troche ;p)- scena kłotni przy stole i 1 proba samobojcza grace- moge oglądać non stop- nie wiem czemu a z Kusturica jest tak że albo jego specyficzny sposób przekazu sie podoba albo nie i jak ktoś nie polubił 1 filmu to nie ma sensu żeby oglądał resztę, a jak pokochal jeden, to całą reszte obejrzy po kilka(naście)razy, a i tak nie będzie miał dość ;]polecam czas cyganów- wg mnie najlepszy film dałem 10/10- od tego filmu zacząlem byc fanem tego rezysera i nie jestem w stanie dac innej oceny niz 10. maga89 ocenił(a) ten film na: 10 kupojadek Ostatnio obejrzałam Arizonę kolejny raz i zdecydowanie uwielbiam ten film, a skłoniło mnie to również do zglebienia twórczości Emira Kusturicy wiec jak na razie zdobywam Czas Cyganów ;)Arizona - co tu dużo mówić ,zgadzam się z przedmówcą , no może z wyjątkiem Deppa (przyznam sie od razu, uwielbiam tego aktora i czlowieka,wiec byc moze nie bede obiektywna), OCZYWISCIE bezdyskusyjnie sie zgadzam,że reszta obsady była niesamowita, jesli wypadł słabo to moze dlatego ze miał najmniej ciekawą rolę, ale moim zdaniem nikt inny lepiej do niej nie pasowałno i wszystko inne zostało już napisane, wydaje mi się,że by polubić ten film, trzeba po prostu lubić ten klimat,zresztą nie wiem nie jestem znawcą... ;ppoza tym zachęcam do obejrzenia kilku scen z pierwszej wersji, ostatnio spotkalam sie z nimi na youtube, heh ciekawe.. jednak ja obstaje za tym zakończeniem, które zostało.. :) mona_4 ocenił(a) ten film na: 8 kasiaaa7891 Mi się podoba Lily Tylor, choć jej postać z filmu, no nie wiem... kasiaaa7891 Kiepska rola Depa? (czy taki błąd też ma znaczenie?, nie bądźmy czepliwi), może rola mniej kolorowa na tle innych, ale moim zdaniem zagrał godny polecenia moim zdaniem. Jak ktos lubi takei klimaty. Aha i nie można się przekonać do czegoś za pomocą argumentów z zewnątrz. Albo coś Ci się podoba albo nie. Może za pare lat obejrzysz ten film jeszcze raz i odkryjesz w nim coś nowego. Życie zmienia perspektywe patrzenia. miss_scare Kochanie ja wiem, ze albo sie cos podoba albo nie, a ten film podobal mi sie sredio i jakos nie jest chyba w moim klimacie... Wasze opinie nie spowoduja, ze zaczne ubostwiac ten film, albo zmienie o nim zdanie ;) Może wzielas sobie to za bardzo doslownie, ja po prostu chcialam wiedziec co takiego fascynujacego inni zauwazaja w tym filmie. Po prostu mnie to ciekawi, dla czystej analizy... kasiaaa7891 Po pierwsze, to nie byl film Deppa, ale Vincenta Gallo. To tu moglismy po raz pierwszy zobaczyc tego delikwenta w pelnej klasie. Mnie od samego poczatku porwal basniowy klimat Kusturicy, ale takze obsada z piekna Dunaway czy fantastycznym, niedocenianym Jerry Lewisem. Jest to bardzo nowatorski film i pomyslo film, z wieloma odwolywaniami do dziel z przeszlosci ( Czule Slowka z Nicholsonem). Ten film to taki pewien eksperyment, inaczej zabawa, w ktorej uczestniczy widz. Da sie odczuc, ze ten film jest dedykowany specyficznej grupie ludzi, ktorych przepelnia milosc do kina, iluzji, swoistej improwizacji. Taki np. Gallo, gdy wchodzi na piedestal, przerywajac publicznosci seans "Wscieklego Byka"; gdy udaje scene z filmu Hitchcocka, lub kiedy cytuje poszczegolne kwestie "Ojca Chrzestnego". Ja nawet nie lubie Deppa, lecz jego polozenie, autorytet w Wujaszku;)... Dla mnie ten film jest bardzo wyjatkowy, ale nie idealny. Mocne 9/10. Cuccureddu W pełni się zgadzam z tym, że to był film Vincenta Gallo. To jest aktor! widziałam z nim kilka innych filmów i uważam, że ma gość potencjał. Ada902 ocenił(a) ten film na: 8 Cuccureddu Albo ten moment, kiedy Gallo podczas seansu wspominał o Deppie jako aktorze ;D MissW ocenił(a) ten film na: 8 kasiaaa7891 Po paru latach obejżałam ten film jeszce raz. Za pierwszym razem uznałam że to nieporozuminie ale widocznie bylam za mloda aby dostrzec o co na prawde w tym filmie chodzi. Bardzao mi sie podobał. Aktorzy zagrali realistycznie. Może Depp nie wyszedł najlepiej ale tez nie fenomenalna. Muszę stwierdzić ,że ten film nie jest dla każdego. Ale można spróbować. Polecam.:) MissW To prawda - "Arizona Dream" nie jest filmem dla każdego. Nie każdy wejdzie do świata, do którego zaprasza nas Kusturica. Ale ten, komu się to uda, z pewnością odkryje w filmie niepowtarzalną najbardziej zadziwia to, z jaką wirtuozerią Kusturica gra na emocjach widza. Nieustannie balansuje na krawędzi tragizmu i komizmu, realizmu i fantazji. Ta gra między skrajnościami, nieposkromiona chaotyczność kompozycji, w jednych wzbudza zachwyt, w innych - irytację...Jedno jest pewne - obraz to jest niezwykły i za tę niezwykłość właśnie, moim zdaniem, zasługuje na miano arcydzieła. kasiaaa7891 Wyjdzie poza ramy narzucone przez Hollywoodzką komercję a dostrzeżecie prawdziwe walory tego filmu. Dopóki się nie otworzycie na tzw. inne, bardziej artystyczne kino, pełne "fajnego" absurdu, nie ma sensu tłumaczyć dlaczego dajemy więcej. Bez urazy. Pozdrawiam. goslawa25 hmm, nie musze lubić kazdego rodzaju kina... Normalne... Dawno wyszlam po za te "normy", czego mozesz nie wiedziec, bo nie ogladasz ze mna filmow... ale akurat ten film mnie nie urzekł. Tematy zaklada sie po to, aby mozna było podyskutowac o filmie. Ja chcialam aby osoby, którym film się podobał napisały jakie według nich sa najmocniejsze strony tego filmu, czy cos w tym dziwnego?? To, ze film mi sie nie podobal, nie znaczy chyba, ze jestem ograniczona ;) Film jest wysoko oceniony, dlatego normalne, ze ciekawi mnie to co sie ludzia tak podobalo w Arizona Dream, po za tym specyficznym klimatem...pozdrawiam. kasiaaa7891 przepraszam, zagalopowałam się ---> "ramy" :) kasiaaa7891 kurcze, mam chyba jakis zly dzien dzisiaj :) ---> "ludziom"Pisze sprostowania, bo ludzie tutaj lubia krytykowac za literowki, ortografie i takie tam... kasiaaa7891 Obawiam się, że za dużo myślisz ;-) Moim zdaniem na Kusturicę trzeba się "otworzyć", dać się ponieść jego fantazji. A wtedy powinien się to jak Emir traktuje rzeczywistość - tragizm graniczy z humorem, życie z baśniowością - naprawdę mówiąc bardzo się dziwię ocenie FW, bo zdecydowana większość ocen jest nieadekwatna - albo mocno zawyżona albo mocno zaniżona. kasiaaa7891 Mnie się podobał. Jeśli ktoś nastawia się na typową rozrywkę to można się przeliczyć. Jest to bardziej film refleksyjny. Zresztą nie pierwszy taki film Deppa. Bardzo ładne zdjęcia, dobry dobór aktorów, mieszanina zabawnych i wzruszających scen... jak dla mnie 9/10. un_chocolat Szczerze mówiąc sama nie wiem dlaczego tak mi się podobał... Po prostu mnie urzekł. Od dawna nie oglądałam nic corvi ocenił(a) ten film na: 9 mrs_robinson Kusturice cenie,szanuje i takie tam, prawie,ze uwielbiam;) Arizone również. Krótko:na plus muzyka,gra aktorska (szczególnie Vincent Gallo jak dla mnie rewelka, a co do Deppa wcale aż tak krytyczny bym nie był), niektóre sceny z tego filmu przejdą do historii (np. próba samobójcza Grace),tzw. "problematyka" filmu (marzenia,po części relacja matka-córka) na minus zaliczył bym zakończenie, szczerze powiem,że ogladając Arizone pierwszy raz nie do końca byłem pewien "co artysta miał na myśli" (nie mówię wcale,że teraz już wiem bo taki jest właśnie Kusturica!:) Nie masz na talerzu podanej banalnej tezy, szukasz szukasz! szukajcie a....:)pozdrawiam mrs_robinson czuję dokładnie to samo, dawno nie byłam tak zachwycona filmem 10/10
Translations in context of "Powiedz mu, z czego zrezygnowałeś" in Polish-English from Reverso Context: Powiedz mu, z czego zrezygnowałeś.
Odpowiedzi Hylgmirr odpowiedział(a) o 00:39 państwo Izrael bezprawnie okupuje tereny należące do Palestyny, ale opinia publiczna ma to w dupie i przyzwala na czystki etniczne Mucha domowa podczas lotu uderza skrzydłami około 200 razy na sekundę vipluk odpowiedział(a) o 01:00 Mam szare ściany w pokoju XD blocked odpowiedział(a) o 07:58 Martyna chodzi w czarnej koszuli. Twoja odpowiedź pod moim ostatnim pytaniem była bardzo pomocna, aczkolwiek jeśli wiesz więcej na ten temat to chciałbym się jeszcze czegoś dowiedzieć xDtego pewnie nie wiedziałeś : ) BarofeX odpowiedział(a) o 10:16 nie wiedziałeś, że mój nick to BAROFEX xDDDD Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Powiedz mi coś czego nie wiem. The whole world's gone crazy. Sheriff, this wasn't random. Powiedz mi coś czego nie wiem. Hold on, I'll just be a minute. Więc, może jest coś czego nie wiem. So, maybe there's something I missed. Powiedz mi coś czego nie wiem! Wait a minute, I know where we are.
[Zwrotka 1: KęKę]Wstaję z trudem, spora zmiana od ostatniej płytyWszystko ciężej, ale chyba to po zdjęciach widziszKtoś mnie pyta jak tam leci, wiesz co, robię, działamAle szczerze jakoś tak bez przekonaniaChociaż pewnie myślisz, że się przekomarzamKażdy dzień to wojna, założenia duże, ciężko sobie sprostaćTyle lat szarpania, teraz bez znaczenia, gotów wszystko oddaćNie rozumie nikt mnie, nie rozumie onaA mieliśmy być jak głaz, solidnie, zawsze, wszędzie, ponadCo jest?[Refren: Paweł Domagała]Powiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biec[Zwrotka 2: KęKę]Nie wiem co jest gorsze, to że sam nie wierzę czy że nikt mnie nie kumaWidzą to co proste, a nie widzą tego co się rodzi w trudachTak było zawsze, kiedyś mi to było łatwiej znosićKażdy chce proroka, a ja nie mam recept i nie umiem głosićNie chcę fanów, chcę słuchaczy, zrozumienia, a nie egzaltacjiMocnych więzi z wzajemnością, a nie sypkich jak ten świat relacjiCo mi powiesz? Że mam jakieś obowiązki? PrzestańBóg, historia, młodzi mnie rozliczą, bez znaczenia będzie jak to widzi reszta (tak, tak)[Refren: Paweł Domagała]Powiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biecPowiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biec[Zwrotka 3: KęKę]Wstaję znowu, chociaż chyba coraz mniej to czujęWstaję znowu, chociaż chyba coraz mniej rozumiemWstaję znowu, chociaż chyba coraz mniej to lubięWstaję, się uśmiecham, chociaż są wokoło sami obcy ludzieJestem nad przepaścią, zastanawiam się w którą stronę mam krok daćMam coś na piętnastą, jeszcze to załatwię, bo nie może tak zostaćZnów o dzień przesunie to decyzję o tym, czy do końca się poddaćNic już nie rozumiem, cały świat wiruje, a ja trochę chcę postaćMoże to jest to i nic więcej nie maMoże trzeba kupić cel, żyć, przyzwyczajeniaMoże przyjdzie znowu sens, miłość po cierpieniachMoże lepiej właśnie jest, świat już więcej nie da[Refren: Paweł Domagała]Powiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biecPowiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biec
. 170 661 369 353 226 31 704 523
powiedz mi coś czego nie wiem